Przebacz mi
Że tak bardzo chciałem
Nie być
Porzuconym na ołtarzu
Kwiatem
Kwiatem
Topiąc się
W Twoich oczach
Błękitnej poświacie
Nigdy nie przypuszczałem
Że kiedykolwiek
Będą moje.
Że będzie egzystować
Nasze.
Że kiedyś powiesz
Że ja coś znaczę.
Nawet nie śmiałem...
Jednej kropli mojego strachu
Przekuć w ołowiany zapał
Który ciąży
Jak piekielna zadra
Wprost ogorzała
Na rozdartym sercu.
Przebacz mi.
Że moje
Nic już nie warte
Pełne złości
Zawiłe kochanie
Chciałem oddać w Twoje
ręce.
Będąc
Nie liczącym się błaznem
Zabłąkanym we własnym
Chorym obłędzie.
Którego nikt nie jest w stanie
Odpędzić.
Przepraszam że chciałem...
Dać Ci więcej
Niż jestem w stanie unieść.
Na wąskich barkach nadziei
Przeplatanej smutkiem.
W Twoich oczach
Błękitnej poświacie
Nigdy nie przypuszczałem
Że kiedykolwiek
Będą moje.
Że będzie egzystować
Nasze.
Że kiedyś powiesz
Że ja coś znaczę.
Nawet nie śmiałem...
Jednej kropli mojego strachu
Przekuć w ołowiany zapał
Który ciąży
Jak piekielna zadra
Wprost ogorzała
Na rozdartym sercu.
Przebacz mi.
Że moje
Nic już nie warte
Pełne złości
Zawiłe kochanie
Chciałem oddać w Twoje
ręce.
Będąc
Nie liczącym się błaznem
Zabłąkanym we własnym
Chorym obłędzie.
Którego nikt nie jest w stanie
Odpędzić.
Przepraszam że chciałem...
Dać Ci więcej
Niż jestem w stanie unieść.
Na wąskich barkach nadziei
Przeplatanej smutkiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz