Moich wyjących myśli
Śmierci w moich oczach
Nie zobaczy
Choć na śmierć już
Jestem skazany.
Zakryję wszystkie blizny
Na kręgosłupie moralnym
Świeżymi nacięciami
Choć przez ból
Nigdy
Nie byłem kochany.
Zaszyję się w Twojej własnej
Twarzy
Może w niej znajdę odpowiedź
Ile waży
Pół grama normalności.
I przestanę ryć
We własnej skórze
Na której krew jak atrament
Litery pisane piórem.
Zabłąkany.
Zakuwam wzrok do ściany
Szarpiąc się z własnym duchem
O ostatni oddech
Na koniec...
Umieram.
I nic.
Już.
Nie muszę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz